niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 4

Jejku nie wiem co o nim myśleć. Może się rzeczywiście we mnie zakochał. Hmm jest słodki i atrakcyjny chociaż miał dużo kontaktów z policją i bójki to dla niego codzienność. Chcę go pocałować ale nie zrobię tego nawet jeśli to mój najlepszy przyjaciel. Chyba się w nim zakochałam ale mu tego nie powiem. Nawet nie wiem czy to na serio czy moje myśli są jeszcze głupie.
Kilka godzin później wstałam i go obudziłam
-Hazz jest już 20
-Jesteś głodna?
-Tak troszeczkę. Jesteś świetnym kucharzem
-Ja? Lubię coś pogotować ale świetny nie jestem.
Gdy przeczesał swoje włosy wyglądał tak idealnie. Zawsze tak wygląda. Oh chyba na prawdę się w nim zakochałam. Nie, nie, nie! Próbowałam odepchnąć tą myśl od siebie.
-To wstajemy? -zapytałam się-
-Tak
-To pójdziesz jutro ze mną na ten pogrzeb?
-No okej
-Dziękuję ci -rzuciłam mu się na szyję-
-Nie ma za co
-Oddać ci twoją koszulkę?
-Nie musisz chyba, że przeszkadza ci widok mojego torsu
-Umm nie raczej nie -moja twarz posmutniała-
-Co się stało?
-Ciągle o nim myślę, nie umiem o nim zapomnieć
-Laura! Przestań być taka wkurzająca ciągle o nim gadając! To mnie na prawdę denerwuje
-Wyjdź z mojego domu -ściągnęłam z siebie jego koszulkę i go wypchnęłam z domu- Nie przychodź, nie dzwoń, nie przepraszaj
-Dobra wyluzuj, tylko powiedziałem żebyś o nim nie gadała
-Idź stąd
-Nie
-Wyjdź stąd do cholery! -krzyczałam prawie płacząc-
-Nie, nie wyjdę
-wystukałam numer Louis'a na telefonie i powiedziałam żeby przyjechał- Zaraz będzie Louis
-Skąd masz jego numer?
-Nie powinno cię to interesować a teraz wyjdź stąd, naszej przyjaźni koniec!
Nawet nie zastanowiłam się zanim to powiedziałam.
-Ty jesteś jakaś popieprzona!
Gdy Harry wyszedł zaczęłam płakać, znowu. Przed chwilą jeszcze leżałam w jego objęciach, a teraz się z nim pokłóciłam. Nienawidzę go, a zarazem kocham. Rzeczywiście jestem popieprzona.
Gdy tak siedziałam pod ścianą przyszedł znów pobity Louis.
-Jejku co ci się stało?-zapytałam się go-
-Ten debil próbował mnie uderzyć a teraz leży nieprzytomny koło swojego samochodu.
-Co?! -wybiegłam z domu i zobaczyłam leżącego Harry'ego-
-Hazz, wszystko jest ok? -zapytałam się go-
-Pojedź ze mną do domu
-Okej tylko powiem mu żeby wyszedł z mojego domu. Chodzi mi o Louis'a
-Ja to zrobię -powiedział i po kilku minutach był z moimi kluczami przy samochodzie-
-Dzięki
-Nienawidzę go tak bardzo
-Co on ci zrobił, że go nie lubisz?
-Rozmawia z tobą
-I tylko dlatego go nie lubisz?
-Powiem ci w domu ok?
-Dobra okej. Nie potrzebujesz jechać do szpitala?
-Nie
-Na pewno wszystko ok?
-Czemu się o mnie teraz martwisz?
-oparłam głowę o szybę i łzy zaczęły mi spływać po policzkach-
-Już jesteśmy -zaparkował pod domem i wyszedł z samochodu-
Kilka minut później siedziałam w jego pokoju.
-Chciałaś wiedzieć czemu go nie lubię prawda?
-Tak, więc o co chodzi?
-Ugh, nie chciałem ci tego mówić i miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał tego wspominać.
-Jak nie chcesz to nie musisz mówić.
-Dobra, kiedyś z nim chodziłem.
-Jesteś gejem?
-Nie, już nie
-Mogę cię przytulić?
-Nie ja cię przytulę -przytulił się do mnie-
-Przepraszam, że wtedy ci to wszystko powiedziałam
-To ja jestem idiotą więc ja cię powinienem przeprosić i to właśnie zrobię -wpił się w moje usta, a ja odwzajemniłam pocałunek-
Co ja robię?
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Pamiętaj
Czytasz=komentujesz! Proszę was bardzo!

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 3

-Umm nie wiem, w sumie możemy tylko jutro muszę wcześnie wstać żeby się przygotować
-Okej, spoko -odwrócił się do mnie tyłem-
Co ja robię? Oh jak mu teraz powiem, że nie chcę iść to się wkurzy i mnie tu zostawi za tym garniturem i wszystkim. Powiem mu to. Nie chcę iść do tego kina. Nie mam ochoty na życie. Chcę siedzieć w domu i nic nie robić.
-Harry! -szturchnęłam go-
-Co?
-Nie chcę iść do kina
Na moje słowa rzucił garniturem na ziemię i wyszedł z galerii. Chciałam się zapaść pod ziemię. Ugh nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach i podszedł do mnie jakiś chłopak. Był tak samo wytatuowany jak Harry.
-Co się stało?
-Dużo się stało, nie chcesz pewnie słuchać historii mojego życia
-To twój chłopak?
-Nie to najlepszy przyjaciel. Mój chłopak wczoraj umarł
-Kochanie, nie płacz -otarł moje łzy-
-Jak się nazywasz?
-Louis. A ty?
-Jestem Laura. Muszę już iść, umm hej
-Zaczekaj, daj mi swój numer, cokolwiek!
-Spadaj!
Muszę czymś pojechać do domu, ugh zadzwonię po Beth. Albo nie. Dzisiaj piątek ona jest w szkole.
Znowu podszedł do mnie ten Louis.
-Czego chcesz?
-Zawiozę cię pod dom
-Umm jeśli chcesz. Ale to będzie dla ciebie problemem
-Raczej nie -uśmiechnął się do mnie- Jesteś ładna
Zauważyłam Harry'ego idącego w naszą stronę.
-Nie odzywaj się do niej! -uderzył go w twarz-
-Harry! -krzyknęłam i odciągnęłam go od Louis'a-
-Jeszcze raz was zobaczę razem, a nie żyjesz! -krzykną w stronę zakrwawionego Louis'a i pociągnął mnie za rękę-
-Zostaw mnie Harry! -wyciągnęłam swoją rękę i podeszłam do Louis'a-
-Coś się stało Lou?
-Nie, wszystko okej -otarł zakrwawiony nos-
-Przepraszam cię za niego
-Nic się nie stało. Podwieźć cię?
-Tak
Po jakiś 15 minutach byłam już pod domem.
-Chcesz wejść?
-Nie, dzięki
-Ok. Dziękuję ci za to, że mnie podwiozłeś -dałam mu swój numer telefonu-
-Dzięki -wziął kartkę- Umm to pa
-Pa -weszłam do domu-
Poszukam sobie jakiś ubrań. O Boże zapomniałam, że dalej mam garnitur Harry'ego. Dam mu go później. Nie wiem po co to robię ale zajrzałam do szafy Zayn'a i wzięłam jego ulubioną koszulkę.
Nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknię, jesteś taki niezwykły, idealny -mówiłam sama do siebie i ktoś zapukał do drzwi- Ugh kto to
-O hej -powiedziałam gdy zobaczyłam Harry'ego z kwiatami i bombonierką-
-Przepraszam -dał mi kwity i czekoladki-
-Nic się nie stało. Po co mi to kupiłeś?
-Nie wiem chciałem cię przeprosić.
-Chodź do środka -uśmiechnęłam się a on wszedł-
-Znowu trzymasz tą koszulkę?
-Przepraszam ale chciałam zrobić porządek.
-Okej ale teraz ubierz tą -zdjął z siebie koszulkę i mi ją podał- Wyglądasz w niej tak seksownie
-Zamknij się -powiedziałam żartobliwie-
-Słodka jesteś
-Hazz!
Po kilku minutach leżałam z nim na łóżku i się śmialiśmy
-głodna jestem
-To zamówimy pizzę?
-Taak
Po jakiejś godzinie pizza była i od razu zabraliśmy się za jedzenie
-Jesteś moim ratunkiem, bez ciebie byłoby mi trudno
-Kocham... umm jak tak mówisz
On się we mnie zakochał? Nie, raczej nie. Oby nie
-Jestem śpiący
-To możesz się u mnie położyć
-Ale ty ze mną
-Uhh no okej -położyłam się wtulona w niego-
-Dziękuję
-Czemu uderzyłeś Louis'a? Nie lubisz go?
-Nie znam go
-Nie rozumiem twojego toku myślenia Hazz
-Też go nie rozumiem
-zaśmiałam się- Śpij już Hazz
-Nie mogę jak mam koło siebie ciebie
--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak przeczytałeś/aś skomentuj! To nakręca do działania!
xx

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 2

Gdy rano się obudziłam zobaczyłam koło siebie śpiącego Harry'ego. Wyglądał bardzo seksownie, nie ukrywam tego.
-Hej śpioszku -lekko pocałowałam go w policzek-
Zaraz zaraz! Co ja do jasnej cholery robię?! Wczoraj mój chłopak umarł a dzisiaj już przystawiam się do mojego najlepszego przyjaciela.
-Hej, Laura -powiedział zaspanym głosem-
-Wstajemy zaraz?
-Tak, tak
-zajrzałam do szafy Zayn'a- Kocham go i nigdy nie przestanę -zaczęłam płakać-
-Laura, nie płacz proszę cię -objął mnie od tyłu-
-To nie takie łatwe Harry
-Co chcesz zjeść na śniadanie? -zmienił temat i byłam mu za to wdzięczna-
-Nie mam ochoty na jedzenie ale chętnie zrobię tobie. Co byś chciał?
-Umm będę problemem jak
-Nie jesteś problemem i nigdy nim nie byłeś -przerwałam mu-
-To mogłyby być naleśniki?
-Tak jasne. Tylko się ubiorę. Więc jakbyś mógł to nie patrz -zaśmiałam się-
-Ehh okej -też się zaśmiał i wyszedł z pokoju-
Po kilku minutach byłam już w koszulce Zayn'a w kuchni
-Czemu ją nosisz? -zapytał się-
-Co?
-No tą koszulkę? Przypomina ci o nim
-Chcę o nim pamiętać
-Nie chodziło mi o to. Chodziło mi o to, że za bardzo będziesz o nim pamiętać
-To daj mi swoją -rzuciłam do niego-
-Jeśli chcesz -zdjął z siebie koszulkę i mi ją podał- Nie patrzę -zakrył oczy-
-Dzięki, i tak ładnie pachnie tobą -zaśmiałam się-
-Haha -włożył sobie kolczyki do nosa, ucha i wargi- Co chcesz dzisiaj robić?
-Nie mam pojęcia, a ty?
- Może mogłabyś ze mną pojechać po garnitur? Jutro pogrzeb Zayn'a, a ja nie noszę takich ubrań.
-Wow, chcesz ze mną jechać? Myślałam, że się nie lubiliście
-My? Może kiedyś. Ale od pół roku byliśmy dobrymi ziomkami
-Ale i tak jestem z ciebie dumna, bo wiem, że nienawidzisz takich uroczystości
-Oj będę tam tylko dla ciebie
-szeroko się uśmiechnęłam i podałam mu jedzenie- Jasne, że z tobą pojadę
-Dzięki -mruknął i zaczął jeść-
30 minut później pojechaliśmy do centrum i weszliśmy do jakiegoś sklepu z garniturami
-Nie wiem czy będzie ci to odpowiadać ale tu ceny są z kosmosu, a Zayn miał dużo garniturów -przygryzłam wargę-
-Nie będę od niego pożyczał rzeczy, ty byś tego nie chciała prawda?
-Chodź do innego sklepu tu są za drogie rzeczy -pociągnąłem go za rękę-
-Okej
-Może do tego -pokazałam palcem-
-No ok
Po 10 minutach strój na pogrzeb był już gotowy
-Chcesz iść ze mną do kina dzisiaj wieczorem? -zapytał się-

Rozdział 1

Siedziałam w spokoju w dużym pokoju i czekałam na mojego chłopaka Zayn'a który po szkole miał podejść do sklepu i kupić coś na obiad. Czekałam już kilka godzin. Zadzwoniłam do niego ale nie odbierał, zaczęłam się martwić. Ktoś przerwał moje myśli pukaniem do drzwi więc podeszłam i zobaczyłam stojących policjantów.
-Coś się stało? -powiedziałam zaniepokojona-
-Mieszkał tu z panią Zayn Malik?
-Umm tak -powiedziałam spoglądając z niepokojem na policjanta-
-Niestety, on nie żyje -powiedział spuszczając wzrok- Ktoś go zabił. Dochodzimy jak i kto. 
-Jest już ustalony pogrzeb?
-Tak odbędzie się w sobotę o 14, tu masz kartkę -powiedział i podał mi kartkę gdzie były wszystkie informacje- My będziemy się zbierać. Do widzenia. Trzymaj się -powiedział i wyszedł-
Gdy wyszedł zjechałam plecami po ścianie i zaczęłam płakać. Płakałam najgłośniej jak potrafiłam. Po kilku minutach zadzwoniłam po mojego najlepszego przyjaciela Harry'ego który był u mnie 5 minut po moim zadzwonieniu.
-Hej, co się stało? -powiedział widząc mnie zapłakaną przy ścianie-
-Zayn, Zayn nie ż-żyje -powiedziałam jąkając się- 
-Co?! -powiedział i złapał mnie za ręce-
-Ktoś go zabił -wtuliłam się w jego ciało a on wziął mnie na ręce-
-Chodź na kanapę -powiedział zanosząc mnie na kanapę- Wiesz kiedy będzie pogrzeb?
-dałam mu do ręki kartkę- T-tak. Dziękuję, że ze mną jesteś. Nie wiesz nawet jak mi tym pomagasz 
-Nie ma sprawy Laura. Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi 
-Mógłbyś mi przynieść coś do picia? 
-Tak jasne -powiedział i wstał- 
Kilka godzin później dalej leżałam w jego objęciach
-Harry, głupio mi o to pytać ale czy mógłbyś zostać na noc?
-Tak jasne. Masz jakiś wolny pokój?
-Możesz spać ze mną jak chcesz. Z Zayn'em mieliśmy duże łóżko
-Jeśli chcesz to chętnie -uśmiechnął się do mnie-
-To ja idę się przebrać i będę się kłaść. Wiem, że dopiero 22 ale nie mam ochoty na życie już dzisiaj
-Okej, nie ma sprawy -powiedział gdy wstałam- 
 Kilka minut później leżeliśmy już razem w łóżku gdzie jeszcze wczoraj spałam razem z Zayn'em.
-Wszystko co tu jest tak strasznie mi go przypomina -zalałam się łzami- 
-Cii spokojnie -otarł moje łzy-
-On był całym moim światem, a teraz mój świat zniknął! 
-On cię kocha i zawsze będzie.
-Nie wiesz jak bardzo mi pomogłeś